Posty

Takie noce są najgorsze. Takie, jak ta.

Takie noce są najgorsze. Takie, jak dzisiaj. Kiedy czujesz taki niewidzialny ciężar na klatce piersiowej, który nie pozwala na spokojny oddech. Kiedy zdejmujesz kolejne warstwy z myślą, że to na pewno zadziała, a nie zmienia się nic. Kiedy ciało jest wyciszone i gotowe do przejścia w stan odpoczynku, a umysł nie. Kiedy przewracasz się z boku na bok, starając uspokoić oddech, a to nie pomaga. Kiedy liczysz ile godzin zostało jeszcze do dźwięku budzika. Kiedy organizm jest wyczerpany a oczy się same zamykają. Kiedy nie możesz zasnąć.

Ogłoszenie - skradziono.

Dnia 20. marca skradziono, stłamszono, zepchnięto. Ścięto poczucie własnej wartości, które wraz z wodą ściekło do kanału cztery dni później. I choć to nie pierwsza tego typu sytuacja, wszak druga, więc wydawać by się mogło, iż jednostka ta będzie doświadczona, a tu taki klops. Zabolało. Uleciało. Skruszyło się. Pozostały emocje, które należy odczuć. Przetrawić. Wyciągnąć lekcje z tego, co ściekło do kanału. Trudno jest odbudować i tak już wątłą konstrukcję. To będzie długi proces. Na razie jest pustka. Uszczknięto część mnie. 20. marca w małej przestrzeni, pokuszę się o stwierdzenie, że w prostokątnej. Opis przedmiotu? Wysoka, szczupła, już nie brunetka o kręconych włosach. Znaki szczególne? Już brak. Albo na razie brak. Możliwość negocjacji? Nie wiem. Cena? Zbyt wysoka. Informacje kontaktowe? Schowane. Jeśli ogłoszenie to musi być zwięzłe. fi.

jestem w idealnie nieidealnym momencie swojego życia

Chwilę się głowiłam nad tym, jaki tytuł powinien mieć ten post. Moje życie nie jest idealne. Zapytasz pewnie: A kogo jest? Każdy ma w swoim życiu jakieś "ale" i coś chciałby zmienić. Ale wiesz co? Lubię ten etap w którym teraz jestem: Mam fajną pracę: szefowa mnie denerwuje, jest za dużo bab (a gdzie baby, tam wieczne problemy), czasem są dni, kiedy nie mogę się po tyłku podrapać, ale lubię tą firmę, atmosferę która tu panuje, ludzi, których poznaję, całą tą otoczkę korpo lajfstajlu. Mam dobrego męża: nad tym nie chce się rozwodzić za dużo. Mój mąż jest dobrym człowiekiem. Mam gdzie mieszkać, a kredyt sam się spłaca: nie mogę powiedzieć, że żyjemy od do i brakuje nam na chleb. Raczej beztroskie życie prowadzimy, kredyt spłacamy, mieszkanie wynajmujemy, po ludzku, normalnie, bez szaleństw. Nie mam dzieci i zobowiązań: Cieszę się z tego bardzo. Naprawdę. Lubię mój bałagan w mieszkaniu, spanie do 12:00 w weekendy, tą swobodę bycia, że mogę w piątek pójść na miasto,

Dzień Kobiet - zrób coś dla siebie.

Za trzy dni Dzień Kobiet. Choć może powinnam zacząć inaczej? Mieszkam za granicą, za miejsce, w którym mieszkam płacę połowę swojej miesięcznej pensji. I nie jest mi żal, bo potrzebuję prywatności, to już ten wiek. Wszyscy podkreślają jak beztroskie jest moje życie, bez obowiązków. A moje życie jest takie, jakie chcę. Jestem człowiekiem. Jestem kobietą. I to jest chyba w tym wszystkim najważniejsze. Jestem charakterna, ale delikatna. Jestem pewna siebie, ale są momenty, w których potrafię być bardzo wycofana. Akceptuję siebie. Nie zmieniłabym swojego charakteru i swojej przeszłości, bo to ona mnie ukształtowała i dzięki niej jestem teraz tym, kim jestem. Lubię ładne rzeczy, od zawsze stawiam na jakość, a nie ilość. We wszystkich dziedzinach. Relatywnie od niedawna jestem też bardziej świadomym konsumentem odnośnie kosmetyków. Czytam składy oraz staram się kupować Polskie marki kosmetyczne. Kolorówkę zamieniłam na mineralną. Regularnie chodzę do kosmetyczki robiąc sobie zabiegi, m

życie jest dziwką

Fi, masz czasem tak, że budzisz się i wiesz, że to będzie totalnie *ujowy dzień? Po prostu coś w środku mówi Ci, że ten dzień nie będzie Twój. I ja tak miałam dzisiaj. Trening mi nie wyszedł, owsianka mi się zważyła, nie miałam miejsca na parkingu i musiałam do firmy zapitalać spod Makro, a ludzie byli dzisiaj wyjątkowo męczący. I wiesz, na koniec tego dnia napisała do mnie koleżanka, że doszły kosmetyki, które zamówiłam, więc pojechałam po nie, a że mieszka koło spożywczego to pomyślałam, że wpadnę tam i kupię bułki na jutro. I TO BYŁ KURWA BŁĄD. Spotkałam M. Nie widziałam go dobre 3 lata i to były dobre 3 lata. Spokojne, szczęśliwe, prawie, już prawie zapomniałam jakim kutasem się okazał. Ale jak go zobaczyłam, to te bułki mi z woreczka wyleciały, on się odwrócił, popatrzył na mnie i bez słowa odszedł.  No w sumie co miał mi powiedzieć? Może "cześć" by wypadało, ale kulturą osobistą jak pamiętam nasze rozstanie to nie grzeszy. Ma żonę, ja męża. Jest ok. I żeby była

byłam druga, jestem trzecia.

Był dzisiaj. Pojawił się, kiedy tego nie oczekiwałam. A ja tylko zapytałam czy dziś pracuje. Odpowiedział, że nie. Następne pytanie było o jego plany. Odpowiedział, że ich nie ma. Nie odpisałam. Zapytał czy chcę się spotkać. Przyleciał. Czekał na mnie aż skończę pracę. Pociąg. Taksówka. Dom. Przytulaliśmy się, w tle leciał jazz, który będąc zbyt głośny powodował, że nie mogłam zasnąć. Słysząc jego regularny oddech nie chciałam sięgnąć po telefon, żeby go nie obudzić. To były te sekundy, w których nie myślę o niczym, cieszę się, że ktoś jest obok. Że on jest obok. To taka namiastka bliskości. I nie, nie kocham go. Nauczona doświadczeniem nie angażuję się emocjonalnie. Bycie tą drugą mnie tego nauczyło. Czy wtedy ten inny on mnie skrzywdził? Tak. Przestaliśmy się spotykać, utrzymując kontakt. Po roku wyszliśmy na naszą ostatnią kolację, bo się wyprowadzał. Razem z nią. Nie wiem czy to śmieszne, czy żałosne, ale nawet ją poznałam. Jakoś mi do siebie nie pasowali, ale co ja się zna

6, 16, 26

Obraz
Mając 6 lat - miałam wszystko: dziecko, męża i pracę. Ślub wzięłam z niejakim Konradem, w przedszkolu. Lalek typu baby miałam sporo i (o dziwo!) lubiłam dzieci. Oglądałam "Dr Quinn" i wiedziałam, że będę lekarzem. 10 lat później, byłam absolutnie przekonana, że w wieku maksymalnie 24 lat będę już mężatką. No bo 24 lata i brak męża na koncie? Kolejną dekadę później oczekiwania dogoniły rzeczywistość, zobaczyły co wyprawiam ze swoim życiem i upiły się. W wieku 26 lat nie miałam nawet faceta (a gdzie tam męża od lat dwóch). Ledwo się obroniłam, w ostatnim możliwym dniu, dwa lata po studiach. Piłam za dużo alkoholu, za mało spałam i wmawiałam szefowi alergię wieczną na wszystko (czerwone i podkrążone oczy). Imprezowałam jak nigdy, spotykałam się z różnymi facetami, popełniałam błędy i wiesz co? Szczęśliwa byłam. Bez męża, bez dzieci, bez M4. Wolna. Dlatego mojemu dziecku, jeśli takie się kiedyś pojawi na świecie, nigdy nie będę mówiła, że ma sobie kogoś znaleźć, ma mieć d