6, 16, 26



Mając 6 lat - miałam wszystko: dziecko, męża i pracę. Ślub wzięłam z niejakim Konradem, w przedszkolu. Lalek typu baby miałam sporo i (o dziwo!) lubiłam dzieci. Oglądałam "Dr Quinn" i wiedziałam, że będę lekarzem.

10 lat później, byłam absolutnie przekonana, że w wieku maksymalnie 24 lat będę już mężatką. No bo 24 lata i brak męża na koncie?

Kolejną dekadę później oczekiwania dogoniły rzeczywistość, zobaczyły co wyprawiam ze swoim życiem i upiły się. W wieku 26 lat nie miałam nawet faceta (a gdzie tam męża od lat dwóch). Ledwo się obroniłam, w ostatnim możliwym dniu, dwa lata po studiach. Piłam za dużo alkoholu, za mało spałam i wmawiałam szefowi alergię wieczną na wszystko (czerwone i podkrążone oczy). Imprezowałam jak nigdy, spotykałam się z różnymi facetami, popełniałam błędy i wiesz co? Szczęśliwa byłam. Bez męża, bez dzieci, bez M4. Wolna.

Dlatego mojemu dziecku, jeśli takie się kiedyś pojawi na świecie, nigdy nie będę mówiła, że ma sobie kogoś znaleźć, ma mieć dobrą pracę, ma wyjść za mąż/ożenić się. Nie. Ma być szczęśliwe.


"Nigdy nie odmawiaj zaproszenia. Nigdy nie opieraj się nieznanemu. Po prostu otwórz się na świat i napawaj przeżyciami. A jeśli się sparzysz? Cóż, trudno... Pewnie nie na darmo."
— Martyna Wojciechowska

kam.


Komentarze

Prześlij komentarz