jestem w idealnie nieidealnym momencie swojego życia

Chwilę się głowiłam nad tym, jaki tytuł powinien mieć ten post.
Moje życie nie jest idealne. Zapytasz pewnie: A kogo jest? Każdy ma w swoim życiu jakieś "ale" i coś chciałby zmienić.
Ale wiesz co? Lubię ten etap w którym teraz jestem:

Mam fajną pracę: szefowa mnie denerwuje, jest za dużo bab (a gdzie baby, tam wieczne problemy), czasem są dni, kiedy nie mogę się po tyłku podrapać, ale lubię tą firmę, atmosferę która tu panuje, ludzi, których poznaję, całą tą otoczkę korpo lajfstajlu.

Mam dobrego męża: nad tym nie chce się rozwodzić za dużo. Mój mąż jest dobrym człowiekiem.

Mam gdzie mieszkać, a kredyt sam się spłaca: nie mogę powiedzieć, że żyjemy od do i brakuje nam na chleb. Raczej beztroskie życie prowadzimy, kredyt spłacamy, mieszkanie wynajmujemy, po ludzku, normalnie, bez szaleństw.

Nie mam dzieci i zobowiązań: Cieszę się z tego bardzo. Naprawdę. Lubię mój bałagan w mieszkaniu, spanie do 12:00 w weekendy, tą swobodę bycia, że mogę w piątek pójść na miasto, uchlać się, spaść z dywanu na łeb i rano nikt mi nad uchem nie wrzeszczy i nie chce jeść.

Czy to znaczy, że jestem egoistką, myślę tylko o sobie, niedojrzała jestem i kapryśna? Na pewno tak. Bo jak mam ochotę to kupię sobie kosmetyk za 200zł, chociaż pewnie bym się bez niego obyła ;)
Bo jak mam ochotę to w piątek wieczorem idę na wódkę, a nie jadę do przyjaciółki polulać jej synka. Ogólnie od lulania dzieci wolę wódkę.

I mimo, że miliard rzeczy zmieniłabym w swoim życiu to i tak uważam, że bez tych zobowiązań, zmuszań, że trzeba, że pasuje, że musi tak być - jestem w idealnym momencie życia.
Nic nie muszę, nic nie trzeba. Nauczyłam się niemusieć. Fajne to uczucie ;)

Komentarze