Cześć (fi)

"Co czuję przed zbliżającą się trzydziestką?" kompletnie nic. Nawet motyli w żołądku, żadnego zdenerwowania, stresu, ekscytacji czy innych emocji. Tak naprawdę to trzydziestki doświadczymy na wiosnę 2020 roku ale czy mam jakiekolwiek zobowiązania wobec siebie odnośnie tej liczby? Absolutnie nie. Nie czuję presji posiadania domu, samochodu, męża czy dzieci (ach, liczba mnoga). Myślę sobie, że wiele osób postrzega właśnie tę trzydziestkę jako moment przełomowy w życiu, wiesz, każdy (choć może nie generalizujmy) się wyszalał, studiował, imprezował więc czas najwyższy się już ustatkować, osiąść gdzieś w jakimś miejscu, założyć rodzinę, być poważnym, szanowanym obywatelem mającym jakąś tam pracę, znaczy nie jakąś - dobrą, bo przecież pozwala ona mieć kredyt na swoje własne M4.

Nie mówię, że posiadanie swojej przystani jest czymś złym, uważam, że należy mieć w życiu miejsce, w którym człowiek czuje się bezpieczny i ludzi, którzy niezależnie od tego gdzie akurat się znajdują są obecni w naszym środowisku. Tylko, że ja akurat mentalnie czuję się dwudziestoparolatką, bez konkretnej liczby, która nadal jest naiwna życiowo, myśli, że ludzie nie kłamią, jest spontaniczna i nie kontroluje tego co wychodzi z jej ust. I mam nadzieję, że zawsze taka będę, bo tak odczuwam świat. I oczywiście, że czasem łapię się na porównywaniu swojego życia z innymi, bo ta ma męża i trójkę dzieci, ta w kolejnej ciąży, ta już zaręczona a ja? A ja się zastanawiam czy opłaca mi się w ogóle wychodzić do sklepu i cokolwiek gotować skoro mogę sobie przygotować na obiad jajecznicę. I dobrze mi tu, gdzie aktualnie jestem, czasem moja rzeczywistość mnie uwiera i myślę sobie, że jest zbyt cicha i samotna, ale o tym będę tu pisać.  Tylko nie dziś.


fi.

Komentarze